W końcu jest! Pierwszy wpis z naszej podróży poślubnej do Portugalii 🙂
I choć wróciliśmy już przeszło dwa tygodnie temu, to emocje, jakie wywarło na nas to miejsce, są w nas obecne do dziś. Madera była na liście naszych marzeń i to właśnie miejsce wybraliśmy na naszą pierwszą podróż, jako małżeństwo 🙂 W dzisiejszym wpisie opowiem Wam trochę o stolicy wyspy, czyli o Funchal. Zaczynamy!


Nasz hotel zlokalizowany był w odległości około 15 minut spacerkiem do centrum Funchal i okazało się to strzałem w 10! Z okna widzieliśmy morze, tuż przy hotelu ciągnęła się promenada, a w każdym dosłownie kierunku można było udać się na obiad, czy kolację, bo restauracji i barów to tu zdecydowanie nie brakuje 😉 Hotel, w którym spaliśmy i jedliśmy śniadania (z szampanem w ofercie 😉 ) nazywa się Terrace Mar i polecam Wam go bardzo bardzo! Miła i bardzo pomocna obsługa, która odpowie na każde Wasze pytanie w wyczerpujący sposób, pomoże wynająć samochód, czy… zapłacić mandat za parkowanie 😛
Trafił nam się pokój na ostatnim piętrze, stąd mogliśmy liczyć na piękny widok i fajne wnętrza. Po przyjeździe przywitał nas szampan w pokoju i świece, gdyż obsługa hotelowa dowiedziała się, że to nasza podróż poślubna 🙂 Miło!
Jeśli chodzi o sam hotel to uważam, że jest on wystarczający do pobytu na Maderze jeśli ktoś przyjeżdża tutaj, by zwiedzać, a nie leżeć. Poza tym – Madera nie nadaje się do leżenia i wakacji typu all inclusive. W hotelach z reguły występuje opcja śniadań, ewentualnie także obiadokolacji, baseny hotelowe są małe, a plaże nie występują. Znaczy się występują – piaszczyste aż trzy na całą wyspę 😉 Reszta to małe skrawki plaż, kameralne, kamieniste, często usytuowane na urwiskach, z drabinką do morza.
Wracając jednak do hotelu, to Terrace Mar serwuje smaczne śniadania i posiada parking podziemny, co jest wybawieniem, jeśli wypożyczacie samochód. Do tego na dachu hotelu zlokalizowany jest basen, jacuzzi i sauna. Wszystkie te atrakcje z reguły są puste, dzięki czemu masz możliwość korzystania z jacuzzi na wyłączność 🙂












Jeśli chodzi o Funchal, to tak, jak wspomniałam, jest to stolica wyspy i oczywiście największe miasto. Znajdziesz tutaj bloki, domy, promenadę, port, restauracje, sklepy odzieżowe, galerie handlowe, czy słynny targ Mercado dos Lavradores. Wzdłuż linii brzegowej ciągnie się promenada, przy której można usiąść w jednej z kilku kawiarni i napić się kawy, czy popularnego drinka Poncha, tworzonego na bazie rumu, miodu i cytryny. Nie ciężko tutaj o plantację bananowców usytuowanych chociażby na głównej ulicy Funchal – w końcu to właśnie banany są jedną z głównych gałęzi przemysłu na Maderze!






Funchal jest nazywane przez tutejszych żeglarzy “małą Lizboną” i rzeczywiście mogę się z tym zgodzić. Łudząco podobna do lizbońskiej Alfamy jest zabytkowa część miasta – Zona Velcha. To właśnie tutaj możesz zabłądzić pośród wąskich, brukowanych i krętych uliczek, zobaczyć mikroskopijne balkony z dużymi oknami, czy dziesiątki doniczek poukładanych na schodach. To tutaj znakiem rozpoznawczym stały się pomalowane drzwi – jest to pewien rodzaj sztuki ulicznej, który dostarcza naszym oczom przeróżnych kombinacji. Plemiona afrykańskie, zwierzęta, roślinność, ludzie – co drzwi, to inna historia, inna sztuka. Jedno jest pewne – robi to wrażenie 🙂
Co warto zobaczyć podczas spaceru starówką Zona Velcha? Przede wszystkim wspomniane wcześniej drzwi, ale o to nieciężko bo jest ich całkiem sporo 🙂 Drugą atrakcją jest uliczka Rua de Santa, która jest zbyt wąska, by jeździły po niej samochody, ale ciągnie się równolegle do głównej linii wybrzeża i jest okupowana przez liczne stoliki restauracji. Znakiem charakterystycznym tej właśnie uliczki są wystawione w lodówkach “dary morza”, które mają zachęcać do spróbowania tych właśnie specjałów. Ciekawostka na temat tego miejsca? Jeszcze kilka lat temu ta właśnie ulica była uznawana za jedną z najbardziej niebezpiecznych w Funchal, a dziś jest to centrum nocnego życia. Miejsce lubiane i bezpieczne 🙂














Nieopodal Rua de Santa znajduje się najsłynniejszy targ na Maderze – Mercado dos Lavradores, czyli targ rolników. To tutaj znajdują się stoiska kwiatowe, gdzie kobiety w tradycyjnych strojach sprzedają kwiaty i nasiona, targ rybny, w którym mężczyźni oferują wszystko, co złowili rano, oraz najpiękniejsza część targowiska – owoce i warzywa. To tutaj znajdziesz najdziwniejsze kombinacje, jak chociażby Fruta Deliciosa, który jest połączeniem kiwi, banana i ananasa, czy smoczy owoc o najbardziej różowym kolorze, jaki kiedykolwiek widziałam. Wybór oferowanych owoców jest ogromny, a sprzedawcy chętnie dają do spróbowania wszystko, co mają na straganie. Obkupiliśmy się w najdziwniejsze owoce świata wydając przy tym kolosalną kwotę. Tropikalne owoce są tutaj strasznie drogie, ale z drugiej strony patrząc – gdzie ich spróbować, jak nie tutaj?! 🙂 Nie żałujemy!






Spacerując w okolicy targu, czy starówki, nie sposób nie zauważyć kolejki linowej, gdzie gondole zawożą nas na wzgórze Monte w 15 minut. Mowa oczywiście o Teleféricos do Funchal. Przejazd w jedną stronę kosztuje 11 € i warto postawić na te właśnie opcje, bez kupowania biletu powrotnego. Dlaczego? O tym za chwilę 🙂
Po przebyciu 15-minutowej trasy docieramy do wzgórza Monte, na którym znajduje się jeden z 13 najpiękniejszych ogrodów botanicznych na świecie – Monte Palace. Wstęp do ogrodu kosztuje 12,5 €, a czas jaki należy poświęcić na dokładne zwiedzenie wszystkiego to nawet 2 godziny! W kasie dostajemy mapę z 14 punktami, które warto odhaczyć i za jej pomocą rozpoczynamy nasz spacer. Pierwsze wrażenie? Dużo tu chłodniej, niż w Funchal! Warto zabrać ze sobą sweterek 😉
Pierwsza alejka, którą mijamy zaraz po wejściu, to historia Madery ukazana na typowo portugalskich obrazach, czyli kafelkach 🙂 Później kawiarnia, kilka muzeów, mnóstwo kwiatów, drzew i krzewów. Nasze oczy po raz pierwszy widzą tyle wspaniałej roślinności na raz, ten widok naprawdę zachwyca! Na terenie ogrodu botanicznego znajduje się kilka muzeów, chińskie ogrody, pałac, punkt widokowy, fontanna, wodospad, mnóstwo ławek. To idealne miejsce na poznanie tysiąca gatunków roślin, a także na odpoczynek od zgiełku miasta. Cudownie wspominam ten czas!

















Pamiętacie jak pisałam, że kupiliśmy bilet na kolejkę tylko w jedną stronę? 😉 Otóż po spędzeniu w ogrodzie około 2 godzin udajemy się do miejsca, gdzie odbędzie się nasz zjadł w dół. A żeby nie było zbyt standardowo – zjazd odbywa się na wiklinowych saniach, sterowanych przez dwóch mężczyzn. Mowa o Carreiros, czyli popularnym środku transportu, który w aktualnych czasach uchodzi za atrakcję turystyczną. Niegdyś był to sposób dostania się z góry Monte do Funchal. Dziś wiklinowe sanie mknące po asfalcie uchodzą za niezwykłą atrakcję, dostarczającą niemałych wrażeń. Zjazd kosztuje 30 € i trwa około 10 minut. Meta zjazdu zlokalizowana jest 6km od centrum Funchal i tutaj pozostają dwie opcje. Albo iść pieszo, albo wziąć jedną z dziesiątek taksówek. Decydujemy się na tą drugą opcję i sprawnie docieramy do centrum Funchal. Po drodze dowiadujemy się od taksówkarza, że 20 lat temu zjazd odbywał się na sam dół, natomiast z powodów bezpieczeństwa i narastającego ruchu samochodów trasa została skrócona.


Kolejnym miejscem “must see” w Funchal jest Park św. Katarzyny, czyli Parque de Santa Catarina. Uważam to miejsce za najpiękniejsze w całym mieście – idealnie przystrzyżona trawa (do której od razu wpadłam na boso!), przepiękne alejki, staw z kaczkami i łabędziami, kameralna kawiarnia po środku – oaza spokoju w centrum miasta!












Z punktu widokowego we wspomnianym parku widać hotel Cristiano Ronaldo Pestana CR7 i Muzeum CR7 – ale o tym więcej w osobnym wpisie na blogu 🙂
Kilka ciekawostek na koniec? Nazwa Funchal pochodzi od fenkułu, czyli kopru włoskiego, który porasta wyspę. To właśnie z tego miasta pochodzi Cristiano Ronaldo, a przez wiele lat miasto bogaciło się, uprawiając tzw. białe złoto, czyli trzcinę cukrową.

Jeśli będąc na Maderze nie będziecie mięli hotelu w okolicy Funchal, to zdecydowanie polecam poświęcić jeden dzień na wycieczkę do tego miasta i zobaczenie wszystkiego, co opisałam wyżej. Warto!