Są miesiące szczególne i takie, które przelatują przez palce nie pozostawiając w naszej głowie żadnych wspomnień. Maj należał zdecydowanie do tej pierwszej grupy. Jak zatem było?



Rozpoczęłam go przedłużoną majówką, która w moim przypadku zaczęła się już 26 kwietnia, gdy praktycznie prosto z wesela przyszłej kuzynki pojechałam z mamą do Włoch, Francji i Monako. Zwiedziłyśmy łącznie 11 miast wracając z masą zdjęć, jeszcze większą ilością wspomnień i w końcu – z zapasem włoskich słodyczy na kilka dobrych tygodni!😜 Relacje i ciekawostki z Włoch, Prowansji, Lazurowego Wybrzeża oraz Monako i Monte Carlo sukcesywnie opisuje na blogu. Do tej pory pojawił się wpis z włoskiej Padwy (link), francuskiej Nicei (link), Portu Grimaud leżącego nieopodal Saint-Tropez (link) oraz z Wyspy Świętej Małgorzaty (link) i cudownego miasteczka Ramatuelle (link)

Po powrocie przyszedł czas na intensywną organizację zbliżającego się wielkimi krokami ślubu i wesela🙂 Wypisałam na kartce 27 (!) punktów z rzeczami, które jeszcze musimy zrobić. Od 5 maja nie było ani jednego dnia, kiedy nie robilibyśmy czegokolwiek związanego z tym wydarzeniem (i niech mi teraz ktoś powie, że wesele właściwie robi się samo)

Kilka dni po powrocie bawiłam się na 18-stych urodzinach kuzynki przesadziwszy z ilością zjedzonego tortu…😉
Tydzień później przyszedł czas na pierwszego prawdziwego grilla w 2019 roku, a to wszystko w otoczeniu pól, łąk, stawu, ciszy i błogiego spokoju😊
Kolejna sobota to seans w kinie i film “3 metry od siebie” – to historia o niezwykłej sile i miłości do życia. Miłości do tych kilku chwil, które jest nam dane tu spędzić. Kto jeszcze nie widział niech nadrabia czym prędzej (z opakowaniem chusteczek na kolanach). Piękny!
Prosto z kina wybraliśmy się na koncert O.S.T.R z okazji dni naszego miasta. Impreza odbywała się na terenie opuszczonej fabryki, która przeżywa swoją drugą młodość, a to wszystko w otoczeniu cegły, żarówek retro i knajpek z paletami zamiast krzeseł. Klimatycznie, nieziemsko, w industrialnym stylu 😊 Miejsce spodobało nam się do tego stopnia, że kilka dni później postanowiliśmy tam wrócić i zrobić zdjęcia stylizacji (które z resztą bardzo przypadły Wam do gustu!) kto jeszcze nie widział – link


Kolejny tydzień to ślubne szaleństwo! Sprawy w kościele, próbna fryzura, próbny makijaż, treningi pierwszego tańca i krawcowa.
W maju miałam okazję i przyjemność ponownie znaleźć się w Krakowie. Pojechałyśmy z mamą na przymiarkę butów ślubnych wykorzystując ten dzień na włoski obiad w moim ukochanym lokalu Pasta Bar tuż obok rynku i najlepsze lody w Krakowie (lokal obok restauracji). Był czas na spacer po rynku, Sukiennicach i Zamku Królewskim na Wawelu.


W maju wybraliśmy się także do teatru na spektakl “Berek 2, czyli upiór w moherze” – jeśli jeszcze macie okazję się na niego wybrać to polecam bardzo! Świetny poprawiacz humoru 😋
Dlaczego tegoroczny maj był dla mnie przełomowy? Odeszła z tego świata jedna z bliskich mi osób, a tempo tego zdarzenia udowodniło mi, jak kruche może być życie. Chce jeszcze świadomiej żyć, piękniej przeżywać, więcej zauważać i chcieć odczuwać więcej.
Niedziela upłynęła nam na kręceniu filmu narzeczeńskiego z naszym ślubnym kamerzystą. W tym właśnie celu zaaranżowałam kącik boho tuż przy jeziorze. Nie zabrakło miękkich poduszek, lampionów, słomianych toreb i łapaczy snów powieszonych na drzewach. Co najlepsze – film obejrzymy po raz pierwszy na weselu, wraz z gośćmi. Nie mogę się doczekać!
Prosto z “planu filmowego” pojechaliśmy na rodzinny obiad z okazji Dnia Dziecka odkrywając przy tym kolejną pyszną miejscówkę na mapie Katowic – restauracje NOVO 😊 I takim o to sposobom pożegnaliśmy maj i przywitaliśmy czerwiec! Niech będzie pięknie, niech będzie słonecznie. Wiosno – trwaj!

