Achhh…. co to był za weekend! Po powrocie z Madery postanowiliśmy przedłużyć podróż poślubną o pobyt w polskich górach. Skorzystaliśmy z zaproszenia fantastycznych ludzi tworzących miejsce pełne pasji i dobrego gustu. To tutaj udało nam się zrelaksować, to tutaj nacieszyliśmy oczy pięknych wystrojem wnętrz, to tutaj budziły nas złociste promienie słońca nieśmiało wpadające przez zasłony. Co więcej, to stąd w pięć minut mogliśmy dojść pieszo do ścisłego centrum miasta. Bajka!
Każdego ranka zapach świeżo zaparzonej kawy rozbudzał nasze zmysły, wieczory należały do wina i naleśników z serem, a późne popołudnia spędzaliśmy nad zagłębianiem się w coraz to różniejsze książki w bogatej biblioteczce. Ilość biografii, albumów, europejskich przewodników i książek motywacyjnych sprawia, że można by nie wychodzić z mieszkania 😛 Jednakże patrząc na to, jak dużo ma do zaoferowania Ustroń, to lepiej zostawić tą przyjemność na jesienne wieczory pod kocem 😉
Proste czynności, niezwykła radość. Z pozoru kilka chwil, które w efekcie dały nam dużo dobra. Refleksji, podsumowań, relaksu. To był wartościowy czas i piękny. Wdzięczność nam towarzyszy, mogę to przyznać otwarcie. I tak właśnie pożegnaliśmy lato. Wyjątkowe w tym roku dla nas, pełne miłości i wzruszenia. Czy jesień temu dorówna? Mam na Nią spory apetyt 🙂
Ustronne Zacisze – to o tym miejscu się mówi! 🙂 Wszystkie zdjęcia w dzisiejszym wpisie pochodzą właśnie stamtąd ❤️
